Natchnienie- jak to opisać? Stałam w kuchni i stwierdziłam, że mam jeszcze coś do zrobienia. Brat nie był zachwycony, że dałam mu robotę ale spisał się. Pracę udało mi się zrobić w godzinę- choć było dużo przygotowań bo nie miałam materiałów.
Wszystko wykonane z makulatury. Nie znam nazw użytych technik ani tego jak nazywa się moja praca. Jeśli ktoś może napisać - będę wdzięczna. Mam nadzieję,że praca się spodoba. (Poszła na festyn- jeszcze zdążyła). Miłego oglądania.
Dziękuje za odwiedzenie strony!
sobota, 21 czerwca 2014
Festyn
To był dopiero tydzień!
Dzień 1
Koleżanka poinformowała mnie, że w sobotę bierze udział w festynie charytatywnym w swoim kościele. Pomyślałam, że mam domu parę rzeczy które mi zawadzają od jakiegoś miesiąca, i zastanawiałam się kto ma urodziny.
I w ten oto sposób zaczęła się (największa jak do tej pory) praca hurtowa.
Najpierw zwijałam gazety. Potem zniszczyłam pudełka po pizzy. Następnie zabrałam się do niszczenia wytłaczanek z jajek (3 wielkie wytłaczanki) i ich przemyślanego zwijania.
Następnym etapem było brudzenie wszystkiego w koło farbą (włączając w to mnie samą). Oto efekt:
Udało mi się wszystko pokolorować (godz.11:30) a o 5 trzeba wstać do pracy.
Dzień 2
Po powrocie z pracy i odwiedzeniu Babci nadszedł ten najlepszy moment - sklejanie.
To jest to co lubię najbardziej. Wszystko suche i tylko czeka, aż znajdzie się na właściwym miejscu. Musiałam jeszcze tylko dorobić motylki.
Efekf sklejania:
Była jeszcze jedna praca, z białą ramką i niebieskim motylkiem - niestety zapomniałam zrobić zdjęcie.
Praca skończona, jeszcze tylko jedno pytanie: jak ja to zawiozę na rowerze?
Dzień 3
Satysfakcja.
Koleżanka zachwycona.
Dzień 1
Koleżanka poinformowała mnie, że w sobotę bierze udział w festynie charytatywnym w swoim kościele. Pomyślałam, że mam domu parę rzeczy które mi zawadzają od jakiegoś miesiąca, i zastanawiałam się kto ma urodziny.
I w ten oto sposób zaczęła się (największa jak do tej pory) praca hurtowa.
Najpierw zwijałam gazety. Potem zniszczyłam pudełka po pizzy. Następnie zabrałam się do niszczenia wytłaczanek z jajek (3 wielkie wytłaczanki) i ich przemyślanego zwijania.
Następnym etapem było brudzenie wszystkiego w koło farbą (włączając w to mnie samą). Oto efekt:
Udało mi się wszystko pokolorować (godz.11:30) a o 5 trzeba wstać do pracy.
Dzień 2
Po powrocie z pracy i odwiedzeniu Babci nadszedł ten najlepszy moment - sklejanie.
To jest to co lubię najbardziej. Wszystko suche i tylko czeka, aż znajdzie się na właściwym miejscu. Musiałam jeszcze tylko dorobić motylki.
Efekf sklejania:
Była jeszcze jedna praca, z białą ramką i niebieskim motylkiem - niestety zapomniałam zrobić zdjęcie.
Praca skończona, jeszcze tylko jedno pytanie: jak ja to zawiozę na rowerze?
Dzień 3
Satysfakcja.
Koleżanka zachwycona.
niedziela, 15 czerwca 2014
Wreszcie....
Koniec roku szkolnego to bardzo zakręcony czas. A dodatkowo śliczna pogoda (i jak tu nie wyjść na rower?). I w ten oto sposób zrobiłam sobie dłuższą przerwę.
Zmobilizowałam się i zrobiłam kartkę, dla mężczyzny - podróżnika. Mojemu mężowi podoba się karimata :D. Mam nadzieję, że będzie się podobać.
Kartkę wystawiam do wyzwania SCRAP CAFE " Męska rzecz"
Koniec roku szkolnego to bardzo zakręcony czas. A dodatkowo śliczna pogoda (i jak tu nie wyjść na rower?). I w ten oto sposób zrobiłam sobie dłuższą przerwę.
Zmobilizowałam się i zrobiłam kartkę, dla mężczyzny - podróżnika. Mojemu mężowi podoba się karimata :D. Mam nadzieję, że będzie się podobać.
Kartkę wystawiam do wyzwania SCRAP CAFE " Męska rzecz"
niedziela, 1 czerwca 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)