Udało mi się przetrwać. Co zaliczam do wielkiego sukcesu. Nawet nie wiem w jaki sposób dałam radę przetrwać ostatni rok. Miałam z tym problem, ale mówią: "Co nas nie zabije, to nas wzmocni".
Miałam ciężki rok - bardzo ciężki w pracy (specyfika pracy) i ostatni rok studiów magisterskich. Ktoś powie, że to mało. W sumie chodzenie na uczelnię co tydzień i siedzenie od rana do nocy słuchając (niestety) nie zawsze ciekawych wykładów oraz ciągłe przygotowywanie się w tygodniu do pracy dla mnie było męczarnią. W tym jeszcze znajdź czas dla rodziny oraz chwile wytchnienia dla samej siebie. A jeszcze praca magisterska! :D Podziwiam i kłaniam się osobom pracującym zawodowo i do tego posiadającym własne dzieci, którzy się uczą. Bałam się, że tego semestru nie dam rady zaliczyć, jednak udało się! Jak? Nie wiem i nie będę się zastanawiać. Były rzeczy (czytaj: osoby), które poszły w tak zwaną "odstawkę" i musiałam parę spraw odstawić także na boczny tor (między innymi blog).
W tej chwili jestem dumna, że udało mi się zakończyć ten etap. Jestem dumna i wdzięczna osobom, które poszły w odstawkę i po zakończeniu tegoż męczącego etapu pytały kiedy je odwiedzę - od początku lipca odwiedzam ich.
Dziękuję Wam - jestem dumna mając takich przyjaciół! W szczególności dziękuję Mężowi - on się dopiero nacierpiał przy moich humorkach i przeważającej duchowej nieobecności... Dziękuję!
Pewnie nikt tego nie będzie czytał, ale czuje się lepiej wiedząc, że mogłam o tym powiedzieć.
Od teraz zabieram się do kreatywnej pracy twórczej!
Udanych wakacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz